Znasz moją historię? Otóż kilka lat temu też siedziałam w sekretariacie, przybijałam pieczątki i pozwalałam na żarty w stylu: szparka sekretarka.
Pewnego dnia powiedziałam DOŚĆ i zaczęłam mówić głośno o swoich sukcesach. O tym, co udało mi się osiągnąć. Określiłam również swoje granice. Chciałam bronić swojego stanowiska, wartości i serca, które wkładam w pracę. Mówiłam z dumą o tym, ile udało mi się zaoszczędzić w budżecie administracyjnym. Podkreślałam, że ankiety pracownicze w moim dziale wyszły lepiej, niż w innym. Przytaczałam zapisy w umowie, które sama stworzyłam, a które uratowały firmę od strat we współpracy z dostawcą. To były moje sukcesy! Skoro nikt ich nie chwalił, to dlaczego sama nie miałam tego zrobić?!
Wiesz, czemu zaszła ta zmiana?
Gdybym tylko narzekała na swoją pracę, beznadziejnego szefa i złorzeczyła światu – nic by się w moim życiu nie zmieniło. Dalej tkwiłabym w schemacie bezbarwnej asystentki, która czeka na oklaski. A przecież sama mogę sobie bić brawo, prawda?
Życie potrafi pisać różne scenariusze, ale to od nas zależy, co z nimi zrobimy.
Dlatego trochę na przekór, a może właśnie dzięki temu:
Znam swój cel i wizję.
Umiem odmawiać.
Mówię o swojej pracy z dumą i satysfakcją.
Dlatego i Ty: dostrzeż swoje zaangażowanie, mów o nim śmiało i walcz o siebie!